
Po lekturze jednego z moich tekstów przyjaciel i stały czytelnik Islamisty powiedział: “Że ty po wysłuchaniu tych wszystkich historii uchodźców nie chodzisz do psychologa, to jest cud”. Czasem po ciężkim wywiadzie, wyjeździe, spotkaniu, odpowiadam mu w myślach: stary, to nie cud, tylko błąd.
Rozpoczęcie pracy nad Islamistą było jednym z lepszych moich pomysłów ostatnich lat. Prawie tak dobrym jak zapisanie się na zajęcia z jogi i sprowadzenie do domu psa. Ostatecznie te trzy – pies, joga, blog – pełną podobną, terapeutyczną funkcję, z której niniejszym zamierzam skorzystać.
Wraz z Asią z Ugandy siedziałyśmy w ogródku klasztoru, który udzielił jej azylu kościelnego. Kolorowe plastikowe krzesła, stół, kolorowe kwiatki, ptaszki, bransoletki na jej ręku. Tylko moja twarz odbijająca się w szklance szara jak papier z recyklingu.
Asia jest lesbijką. Uciekła z kraju zostawiając za sobą zgliszcza przyjaźni i więzi rodzinnych. W azylu kościelnym chroni się od pięciu miesięcy. Gdy mówiła o przeszłości, nachylałam się do niej. Mówiła bardzo cicho, a każde jej słowo była jak grudka złota – cenne, ciężkie, z trudem wydarte spod warstw ciała jak spod ziemi.
Kiedy po trzech godzinach uścisnęłam ją i wyszłam, byłam pewna, że oto mam za sobą jedną z najtrudniejszych rozmów, jakie kiedykolwiek przeprowadziłam. Chociaż tak naprawdę podczas wywiadu zadałam jej tylko jedno – w dodatku głupie – pytanie. Potem nie odezwałam się słowem. Czasem tylko kiwnęłam głową.
Słuchanie złych historii pięknych ludzi ma swoją cenę. Teraz odchorowuję spotkanie z Asią, chociaż jeszcze nie zdążyłam uporać się z kilkoma poprzednimi. Ale nie ma powodu do obaw – za parę litrów kawy znowu będę pisać pogodniejsze teksty. Tylko dajcie mi chwilę. Tymczasem zapiszę się na kolejną sesję zajęć z jogi i pogłaskam psa.
Bardzo ładny tekst. Zawsze warto przypomnieć, że i słuchanie tych historii ma swoją cenę… Ale cieszę się, że jednak potrafisz jakoś sobie radzić, że masz i jogę, i psa, i świadomość, że czasem trzeba zregenerować siły 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To będzie trochę niezgrabne, ale chciałbym Ci podziękować za ten wysiłek, ponieważ jest wyjątkowy i inspirujący.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To ja dziękuję, takie słowa bardzo pomagają stanąć na nogi 🙂 Uściski!
PolubieniePolubienie
O nie… 😦 😦 😦
Teraz i mi jest smutno.
Taka jest niestety cena angażowania się w czyjeś życie/historie/dramaty. Miałam niedawno to samo: dostałam maila od fundacji SięPomaga, którą kiedyś wsparłam podczas zbiórki pieniędzy na terapię genetyczną małego chłopca. Teraz chodziło o inne dziecko i po wsparciu akcji zaczęłam przeglądać inne ogłoszenia… Wpadłam w chore uzależnienie, czytałam, czytałam i czytałam! Nie spałam po nocach i biłam się z konfliktem z serii: kogo umierającego ze 100-u umierających wybrać??? Nie śpię na pieniądzach… 😦
Warto chyba robić przesiew tych ludzi/przypadków i angażować się w tych, którym faktycznie JESTEŚMY w stanie pomóc. Problem w tym, że niektórym wystarczy jedynie rozmowa…….. I co wtedy? 😦
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zawsze się przeżywa takie rzeczy, można od tego uciekać, ale wtedy jest chyba jeszcze gorzej. Trzeba się z tym mierzyć, zwłaszcza jak człowiek się sam w to pakuje. Ja po nocach śpię dobrze i sprawiam wrażenie generalnie normalnego funkcjonowania, tylko czasem muszę sobie sama przypominać, że trzeba wrzucić czasem wsteczny i dać sobie odpocząć. Ostatecznie myślę, że każde zaangażowanie, nawet najmniejsze, jest tego warte 🙂
PolubieniePolubienie