
Naszą rozmowę przerwał komunikat o rozpoczęciu boardingu. Saudyjczyk wyjął pospiesznie długopis ze sportowego plecaka, napisał parę słów na stronie tytułowej i wręczył mi książkę. Tak stałam się dumnym posiadaczem mojego pierwszego i jedynego w życiu egzemplarza powieści Danielle Steel. W dodatku po arabsku. Ale to nie był koniec tej historii.
Lotnisko, parę minut przed piątą rano. Za mną 9 godzin podróży w relacji Nowy Jork-Amsterdam. Przede mną kolejne kilka na trasie Amsterdam-Warszawa-Kraków. W dodatku wszystko samolotem – najnudniejszym środkiem transportu na świecie. Mózg przestawił mi się na tryb oszczędzania energii. Nie zamierzał wykonywać żadnych skomplikowanych operacji aż do momentu, w którym usłyszy komunikat o otwarciu mojego gejtu. Którego to już w ciągu ostatnich 24 godzin?
Rozlałam się na twardym fotelu lotniskowej poczekalni. Utrzymywanie pozycji względnie pionowej i tępe wpatrywanie się w siedzące nieopodal osoby było wszystkim, na co w tym momencie było mnie stać.
Zadanie upartego gapienia się na współpasażerów dodatkowo ułatwił mi mężczyzna, który usiadł z książką w fotelu dokładnie naprzeciw mnie. Idealnie – nawet nie musiałam już ruszać głową.
Jaskrawa, przydługa koszulka piłkarska, wycierane jasne jeansy, adidasy tak porażająco białe, jakby dopiero co zdjęte ze sklepowej półki. Karta pokładowa służyła mu za zakładkę do książki. Biografia Cristiano Ronaldo albo przewodnik turystyczny ze strefy bezcłowej – obstawiałam w myślach usiłując dojrzeć okładkę książki, którą siedzący naprzeciw mężczyzna właśnie rozkładał na kolanach.
– Lubisz Danielle Steel? – zapytał mnie nagle odrywając się od pierwszych stron i pokazując mi wielkie, połyskujące na złoto litery na okładce.
Wtedy to zobaczyłam. Arabski! Mój mózg przełączył się automatycznie ze stanu uśpienia w tryb gotowości bojowej. Czytał ROMANSIDŁO DANIELLE STEEL PO ARABSKU!
– Wow, nigdy nie spotkałam się z arabskim przekładem – odpowiedziałam próbując uniknąć wypowiadania swojego zdania na temat książki, którą trzymał w ręku. Nie, nie lubię Danielle Steel. Nie lubię niczego, co w księgarni stoi na tej samej półce co Danielle Steel. Szerokim łukiem omijam wszystko, co z daleka przypomina te złociste zawijasy składające się na nazwisko Steel na okładce. Ale jego Danielle Steel była po arabsku, a to zdecydowanie zmieniało postać rzeczy.
Po kilku minutach rozmowy zdążyłam się dowiedzieć, że właściciel książki jest Saudyjczykiem i właśnie robi sobie przerwę w życiu. W Rijadzie matka zaczęła mu już szukać żony. To jego ostatnia szansa, żeby samemu gdzieś wyjechać i zobaczyć trochę świata. Potem przez chwilę bez żenady wypytywał mnie o zasady dotyczące relacji damsko-męskich w Europie, o których przeczytał w internecie.
Gdy przedstawiłam się po arabsku odskoczył jak oparzony. Dopiero po kilku chwilach uśmiechnął się z niedowierzaniem i zaczął podstawiać mi pod nos ociekającą złotem okładkę romansidła i wskazywać koleje fragmenty książki powtarzając „a przeczytaj to!” i „gdzie się tego nauczyłaś?”.
Rozmowę przerwał wyczekiwany od piątej rano komunikat o rozpoczęciu boardingu. Właściciel książki wyjął pospiesznie długopis ze sportowego plecaka, napisał parę słów na stronie tytułowej (najzdolniejsi łamacze szyfrów nigdy nie odkryli, co tam nabazgrał) i wręczył mi książkę.
-To prezent. Żebyś mogła ćwiczyć czytanie.
Tak stałam się dumnym posiadaczem mojego pierwszego i jedynego w życiu egzemplarza powieści Danielle Steel.
Po powrocie do domu książka znalazła swoje miejsce na moim regale w sekcji „Dziwne znaleziska z podróży”. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że podróż, jaką przebył ten egzemplarz z Arabii Saudyjskiej przez Holandię (i kto wie co jeszcze) do Polski, nie będzie jego ostatnią.
Przez kolejnych kilka miesięcy Danielle kurzyła się na półce. Arabski nie zdołał uratować jej wartości literackiej. Nie byłam w stanie tego czytać.
Aż w końcu dostałam wiadomość o tym, że książek w języku arabskim, kurdyjskim i perskim poszukują ośrodki strzeżone dla cudzoziemców w Polsce. „Daniela, jedziesz do Przemyśla” – postanowiłam.
Tak książka wraz z innymi moimi zbiorami po arabsku trafiła do ośrodka strzeżonego dla cudzoziemców – osób od miesięcy czekających na decyzję, o tym co dalej z ich życiem: czy zostają w Polsce, czy wracają do kraju, w którym już nie czują się bezpiecznie. Może dla kogoś Danielle będzie odskocznią od powtarzalnej, szarej codzienności migracyjnego ośrodka i podróżą wyobraźni w miejscu, z którego samodzielnie nie może się wydostać. W przeciwieństwie do mojego domu, podobno w ośrodku Danielle cieszy się sporym zainteresowaniem.
Macie takie książki – po arabsku, kurdyjsku, persku – które przytaszczyliście ze sobą z dalekich krajów, dźwigaliście w walizkach i plecakach, a teraz smutne leżą na półce czekając na zlitowanie? A może wasze książki też mogłyby zacząć nowe życie na półce ośrodka dla cudzoziemców w Polsce i dać trochę życia któremuś z jego mieszkańców? Koniecznie odezwijcie się do inicjatywy Dom Otwarty.
Bardzo fajna inicjatywa. Aż żal, że nia mam książek w tych językach 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A może chociaż po angielsku albo francusku? Wielu mieszkańców ośrodków zna któryś z tych języków, francuski często umieją tak dobrze, że są praktycznie dwujęzyczni.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O, po angielsku i francusku akurat powinnam coś znaleźć 😀 Nawet mi ten francuski do głowy nie przyszedł, dzięki!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Doskonale, to wiesz do kogo się z nimi zgłosić 😁
PolubieniePolubienie
W końcu jakaś motywacja do zrobienia porządków 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Doskonała motywacja 😀
PolubieniePolubienie
Ciekawa przygoda. 🙂
A pomysł, by dawać książkom drugie życie jest fajny, niezależnie od języka w jakim są napisane…:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jasne, drugie, trzecie, kolejne życie książek zawsze fajne! Moje doświadczenie mówi, że książki w dziwnych językach zazwyczaj trudniej przekazać dalej, oddać gdzieś, gdzie będą się przydawać, bo zwyczajnie jest na nie mniejsze zapotrzebowanie. Stąd tym bardziej się cieszę, że taka ruszyła taka inicjatywa 🙂
PolubieniePolubienie
Jaka cudowna historia ❤ ❤ ❤
Już nawet nie za zbieżne zainteresowania tak lubię Twojego bloga i Ciebie, ale też za to, że dostrzegasz magię Życia i potrafisz w ciepły sposób je opisać 🙂 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki serdeczne 😀 ❤
PolubieniePolubienie
P.S. Fajny plecak 😀
PolubieniePolubienie
Pewnie chiński, kupiony w Polsce 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba