
Wszyscy mają postanowienia noworoczne, tylko nie ja. Ja mam anty-postanowienia. Miałam postanowienia, które postanawiam poddać i już więcej się ich nie trzymać. Postanawiam przegrać z postanowieniami już na początku stycznia. Postanawiam nie postanawiać. Poddaję się z postanawianiami bezwarunkowo i prawdopodobnie na zawsze. A przynajmniej dopóki nie postanowię inaczej.
W ubiegłym roku podjęłam kilka postanowień generalnych i tych bardziej dotyczących bloga i pisania o islamie. Czas się z nimi rozstać i przestać postanawiać. Oto moje antypostanowienia.
Spędzać więcej czasu w domu – nic z tego!

Końcówka 2016 roku dała mi porządny podróżniczy wycisk. Wyjazdów było tyle, że oprócz dni spędzonych w trasie musiałam spędzić dwa tygodnie w łóżku z grypą (obwiniam za to głównie Indie i przesiadkę w Moskwie przy -10 stopniach. Egipt jakoś mniej podejrzewam o udział w tym spisku na moje zdrowie). Byłam zmęczona. W związku w tym uroczyście postanowiłam sobie spędzać więcej czasu w domu.
Powiem Wam coś. Być arabistą i domatorem to kiepskie połączenie. Jedna z tych dwóch części mnie zawsze jest uszczęśliwiana kosztem drugiej. Bardzo ciężko je ze sobą pogodzić, zwłaszcza, jeśli nie chce się być „uczelnianym arabistą” – jednym z tych moli książkowych zamkniętych na najwyższym piętrze, w ostatniej wieży wydziału orientalistyki, którzy arabski kraj widzieli ostatnio podczas stypendium w latach 80. ubiegłego wieku.
Dlatego poddaję się w walce o wieczne zadowalanie obu stron: arabisty i domatora. Nie da się ciągle siłować z obiema wersjami. Dlatego poddaję postanowienie, że będę więcej siedzieć w domu. Będę jeździć dalej, wszędzie tam gdzie pojechać trzeba i cieszyć się tym, a jednocześnie cierpieć, że nie ma mnie w ciepłym domu z mopsem i książkami. Bilety na następną wyprawę, która zaplanowała się znacznie szybciej niż przypuszczałam, już kupione. Klamka zapadła. Inaczej nie będzie.
Będę więcej podróżować – też do kosza!

Ale jest jeszcze druga strona medalu. Na Sylwestra mieliśmy jechać do Warszawy, ale kolejna grypa rozszalała się w naszym domu na dobre i ostatecznie nigdzie nie pojechaliśmy. Spałam od godziny 20:00 aż do 23:00, potem wstałam na fajerwerki i stwierdziłam, że fajerwerki są z wielu powodów do kitu. Następnie wznieśliśmy z mopsem toast Fervexem i poszłam dalej spać. Szalona noc.
Wiecie co? Świat się nie zawalił. Wszystko było nawet bardziej niż ok. Poczułam się dobrze z tym, że jednak nigdzie nie jedziemy. Zatem postanowienie o tym, że trzeba łapać każdą okazję do wyjazdu, jechać wszędzie, zawsze i za wszelką cenę, ląduje w koszu. Mój wewnętrzny arabista z ambicjami Indiany Jonesa musi czasem nauczyć się siedzieć na tyłku. Poddaje się w kwestii przekonywania go, że czas spędzony po podróży w domu jest tylko po to, aby przygotować się do następnej podróży. Poddaję tym samym postanowienie, że będę podróżować więcej.
Będę robić rzeczy idealnie – koniec z tym!

Gdzieś wyczytałam, że zrobione jest lepsze od doskonałego. Przeczytawszy to, prychnęłam i postanowiłam więcej takich głupot nie czytać. Tymczasem dziś nie byłoby Islamisty, gdyby nie moja zgoda na to, że można robić rzeczy nieidealnie. Moja strona pod kątem wizualnym pozostawia wiele do życzenia. Ale czy to, że nie wygląda idealnie, ma być powodem, aby czekać w nieskończoność z jej wrzuceniem do internetu lub w ogóle nie zaczynać bloga?
Jeśli czekałabym z blogiem do momentu, aż zbuduję moją wymarzoną stronę, pewnie nie byłoby jej do teraz. A jeśli nie byłoby strony, nie byłoby także wielu fajnych projektów, ludzi poznanych na spotkaniach i szkoleniach, które prowadziłam, współpracy z portalami i strażą graniczną oraz masy uroczych wiadomości od Was z potwierdzeniem, że go czytacie.
Zatem drodzy niedoszli blogerzy/pisarze (tak, już Ty wiesz, że mówię do Ciebie!). Proszę zabrać się do roboty teraz, a nie w momencie jak już wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. Inaczej nigdy nie zaczniecie. Poddajcie postanowienie o robieniu rzeczy idealnie, tak niniejszym uroczyście to czynię.
Będę wstrzymywać się od wyrażania własnych poglądów – już nie!

Zaczynałam pisać z postanowieniem, że nie będę zniechęcać czytelników wywlekaniem własnej opinii na temat kolejnych aktualnych wydarzeń oraz zawalaniem swoimi prywatnymi spostrzeżeniami nie tylko na islam, ale też na inne luźno powiązane z nim sprawy. No i znowu trzeba się poddać.
Dzięki Waszym głosom pod różnymi postami zauważyłam, że nie chodzi tylko o suche fakty, ale także o osobę, która stoi za ich podawaniem. Spostrzegłam z zaskoczeniem, że jesteście ciekawi także mojego skromnego zdania, podsyłacie mi artykuły do komentarza, czekacie na opinie o książkach i miejscach, które odwiedziłam. Bezosobowe fakty można przeczytać gdziekolwiek w internecie, a w Islamiście nie chodzi o to, żeby zarzucać się cytatami z książek czy badaniami. Chodzi o dialog nad ważnymi sprawami. A prawdziwy dialog prowadzi się tylko z żywym człowiekiem o żywych podglądach.
Wybaczcie, jeśli posty z krainy „moje opinie bardziej prywatne” będą od czasu do czasu wychylały się spomiędzy zagadnień islamistycznych sensu stricto. Z islamisty musi też wyjść człowiek. Mam nadzieję, że takie teksty również bedą dla Was ciekawą lekturą.
Więcej postanowień nie pamiętam. Za wszystkie serdecznie żałuję i obiecuję się poprawić. A teraz zmiataj, 2016 roku, dość już narozrabiałeś.
Bardzo fajne te antypostanowienia. Chyba też zacznę takie robić 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Najgorsza w postanowieniach jest ta noworoczna presja. Mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy pospinani tym, jak to musimy osiągnąć wielki sukces zaraz na początku nowego rok. Czy nie lepiej trochę wrzucić na luz? 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O niebo lepiej 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba