
Ta książka o podróży jest inna, bo dziś już chyba nikt tak nie podróżuje. Jej autor, urodzony na przełomie XIX i XX wieku gwatemalski pisarz, jest jak ludzka gąbka – chłonie wszystko. Krajobrazy, ludzi, historie stare i te, które dopiero się piszą. A najlepsze jest to, że nie szuka tych historii na siłę. One same do niego przychodzą. Luis Cardoza y Aragon jest zupełnie inny niż współcześni podróżnicy, którzy spieszą się z opowiedzeniem każdego szczegółu nudnej wycieczki, bo ścigają ich widma terminów wydawniczych i demony spotkań autorskich. Dziś nikt już nie szuka prawdziwych spotkań z miastami i ich ludźmi. Ta książka o podróży jest inna, bo jest dowodem prawdziwej fascynacji.
Osobiście nie próbowałem utrwalać własnych emocji ani przedstawiać własnych problemów. Obie te rzeczy splotły się i wymieszały, dlatego przepraszam za napisanie tych stron. Podróż to dla mnie płomień myśli, idei i uczuć jak miłość. A ja nie potrafię kochać… po to, żeby później opowiadać o swoich miłościach. Moje miłości to moje miłości. Nie należy podróżować, żeby pisać.
Luis Cardoza y Aragon, Fez. Święte miasto Arabów.
Fez. Święte miasto Arabów to żółta książeczka z serii tych uroczych małych formacików wydawnictwa Czuły Barbarzyńca. Mieściła się w mojej najmniejszej torebce razem z ołówkiem i kupką wymiętych, skasowanych biletów, dokonujących żywota jako zakładki. I nawet nie da się o tej książce wiele powiedzieć, bo ma zaledwie 100 stron. Nadmierne opisywanie czy cytowanie odebrałoby Wam zbyt dużą część frajdy czytania.

Fez czyta się gładko jak poezję. Nawet się nie obejrzycie, a cała książka przesunie się Wam między palcami, kartka po kartce, gęsta od przedziwnych faktów i pięknych opisów. I będzie Wam smutno, kiedy się skończy.
W Fezie nie brakuje niczego: historyjek o Muhammadzie i żydach, wspomnień przygód XIX-wiecznych podróżników do Afryki, Karola de Foucauld i jego Małych Braci Jezusa. Wszystko, co autor widzi, jest pretekstem do przywołania innej, dawno zapomnianej opowieści, często absolutnie magicznej. Dlatego tę książkę można czytać w kółko. Ja zamierzam.
Nigdy nie doznałem podobnego szczęścia, tak głęboko napawając się uczuciem wykorzenienia. Czułem się wyzuty z mojego dotychczasowego życia, oderwany od rzeczywistości, tak intensywnie przeżywałem zmianę. Cała smętna zmysłowość Wschodu pieści moje ciało. Wysokie, ząbkowane mury Fezu obojętnie wgryzają się w niebo. Wszędzie widać kwadratowe minarety, ze złotymi kopułami i gniazdami bocianów. Słuchać dźwięk miedzianego dzwonka sprzedawcy wody, potężnie zbudowanego, nagiego Murzyna, potomka starożytnych niewolników z Sudanu, dźwigającego bukłak ze świńskiej skóry. Cieknąca woda zrasza mu ciało. Znalazłem się w zakątku Ziemi, w którym czas stanął w miejscu. Nie ma bardziej mistycznego i wierzącego ludu. Tradycja i przeszłość stanowią oś dzisiejszego życia, a dzisiejsze życie jest takie samo jak przed tysiącem lat. Cóż za cud wiary! Bezwarunkowe poddanie się najbardziej surowemu porządkowi na świecie!
Luis Cardoza y Aragon, Fez. Święte miasto Arabów.

Dziękuję 🙂 już szukam tej książki. W klimacie Maroka polecam „Dom Kalifa.Rok w Casablance” autor: Tahir Shah. Przysłowie marokańskie: „kto spojrzy w oczy dżinna, zajrzy wgłąb własnej duszy” 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chętnie pożyczę Ci Fez! 🙂 i dziękuję za rekomendację 🙂
PolubieniePolubienie